Warszawiacy pokochali kuchnię tradycyjną

W tętniącej życiem Warszawie, powstaje pajęcza sieć lokali gastronomicznych. Zwiększa się ilość restauracji, knajp, pubów, etc. W małych miasteczkach problemem mieszkańców jest znalezienie miejsca, gdzie można coś przegryźć, wypić, zaszyć się, odgrodzić od reszty miasta i złapać chwilę wytchnienia. W stolicy natomiast, bolączką jest zdecydowanie się na jedno z pośród tysięcy lokali, tak bardzo ze sobą konkurencyjnych.

 

W ostatnim czasie dynamicznie wzrosła ilości tzw. craft-barów czyli pubów w stylu multitap, miejsc gdzie podaje się tylko i wyłącznie piwa rzemieślnicze, często w limitowanej ilości beczek. Powraca się do tradycji regionalnych co kładzie piętno na Warszawskiej kuchni.  Warszawiacy odchodzą od barów szybkiej obsługi, Fast food’ów i chińszczyzny, odnajdując dawne polskie smaki, w takich miejscach jak Kucharek Sześć, Arsenał Gesslera, czy Kuchni Warszawskiej na Powiślu. Ta ostatnia, równająca się kanonom wcześniej wymienionych, czynna już od 6:30 cieszy się powodzeniem akcji „Cudze chwalicie, Swego nie znacie – Niedzielny rosół w Kuchni Warszawskiej”. Ideą wydarzenia jest promowanie kuchni tradycyjnej jako alternatywa dla tak popularnych dań azjatyckich czy tureckich. Właściciele restauracji zapraszają wszystkich chętnych gości na darmowy talerz polskiego rosołu.

 

W branży gastronomicznej widać więc zmiany w nowym kierunku, a mieszkańcy dużych miast zaczęli doceniać smaki polskiej kuchni. Telewizyjne programy kulinarne często wszczepiają nam bakcyla nakazującego zmian i modyfikacji w kuchni. Zamiast tego, eksperymentujemy zastępując schabowego owocami morza, rosół i pomidorową chińską zupą Pho… A po co zmieniać to, co dobre? Po co chwalić cudze, skoro na wyciagnięcie ręki mamy nasze prawdziwe, polskie jedzenie – lekkie, ale za to pierwszorzędne smaki. Może po prostu warto zaufać tradycji i być jej wiernym nawet na talerzu.