Bierność organów państwa w walce z nielegalnymi zakładami bukmacherskimi w sieci powoduje rokrocznie wielomilionowe straty dla budżetu państwa. Okazuje się, że to za mało, aby podjąć skuteczne kroki w walce z szarą strefą.
Państwo w obecnym stanie prawnym dysponuje instrumentem, który mógłby znacząco ograniczyć szarą strefę w branży internetowych zakładów bukmacherskich. Chodzi mianowicie o możliwość blokowania witryn internetowych niezarejestrowanych w Polsce bukmacherów, tzw. operatorów offshore. Takie rozwiązanie funkcjonuje już w niektórych krajach Unii Europejskiej, np. w Danii, jak również w USA, Japonii czy Nowej Zelandii. Doświadczenia tych państw pokazują, że blokada stron operatorów offshore z powodzeniem spełnia swoją funkcję oraz skutkuje znacznym ograniczeniem szarej strefy i zwiększeniem wpływów do budżetu.
W Polsce na zablokowanie strony internetowej w określonych warunkach pozwala art. 180 ustawy Prawo telekomunikacyjne. Na gruncie tego przepisu uprawnione podmioty w określonych w ustawie przypadkach mogą żądać od przedsiębiorcy telekomunikacyjnego zablokowania danej witryny. Jednakże, pomimo wielokrotnych apeli organizacji pracodawców oraz legalnie działających przedsiębiorców z branży bukmacherskiej, z tego instrumentu się nie korzysta. Wskutek bierności organów państwa szara strefa w branży internetowych zakładów szacowana jest na, bagatela, 90% udziału w rynku. Mimo to przedstawiciel Policji – czyli jednego z podmiotów uprawnionych do żądania zablokowania danej witryny – stwierdził na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”, że jego zdaniem blokowanie stron w tym przypadku nie jest możliwe, bowiem wyświetlanie witryn nielegalnych bukmacherów nie spełnia warunku zagrażania bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, iż zarówno organizowanie nielegalnych zakładów w Internecie, jak i uczestnictwo w tych zakładach jest przez polskie prawo zabronione. Zatem w wyniku łamania przepisów przez operatorów offshore budżet Skarbu Państwa traci szacunkowo około 300–400 mln złotych rocznie. Mając więc na uwadze skalę problemu, wydaje się, że zagrożenie dla porządku publicznego jest jak najbardziej realne.
W tym kontekście bierność organów państwa jawi się jako zaproszenie do czerpania zysków z nielegalnej działalności. I trzeba przyznać, że wielu z tego zaproszenia skorzystało, bowiem w 2014 roku na rynku funkcjonowało 156 nielegalnych bukmacherów. A ilu było legalnych? Zaledwie 4 (słownie: czterech). Wskutek tej rażącej dysproporcji tracą wszyscy. Traci budżet Skarbu Państwa, gdyż roczne uszczuplenia sięgają setek milionów złotych, które wyprowadzane są za granicę. Tracą gracze, którzy często nieświadomi konsekwencji grają u operatorów offshore i narażają się na odpowiedzialność karnoskarbową. Wreszcie tracą także przedsiębiorcy, którzy zarejestrowali swoją działalność i – pozostawieni sami sobie – próbują walczyć z nieuczciwą konkurencją.
Brak jakichkolwiek działań ze strony państwa doprowadził do sytuacji, w której Polska stała się rajem dla nielegalnego hazardu. Nieuczciwi bukmacherzy tę bierność traktują jako otwartą furtkę do bezkarnego łamania przepisów i osiągania zawrotnych zysków kosztem polskiego budżetu. Dodatkowy niesmak powoduje fakt, że oferty zagranicznych bukmacherów są często firmowane wizerunkami znanych w kraju osób, które tym sposobem w oczach graczy uwiarygodniają nielegalną działalność bukmachera. Bierność organów państwa spowodowała, że osoby te, zamiast wykorzystać swój autorytet do walki z nielegalnym hazardem, przyczyniają się do jego reklamy.
Łukasz Czucharski, Komitet Podatkowy Pracodawców RP