Holenderski rynek nieruchomości w końcu odbija się od dna – wynika z danych zebranych przez portal Global Property Guide. Według holenderskiego urzędu statystycznego ceny nieruchomości w Holandii zaczęły rosnąć po raz pierwszy od pięciu lat, a do tego w pierwszej połowie br. wyraźnie wzrosła liczba zawieranych transakcji.
W lipcu za domy płacono o 1,9% więcej niż rok wcześniej. W Amsterdamie i Rotterdamie progres był jeszcze większy. Po pierwszym półroczu w stolicy wartość domów wzrosła przeciętnie o 3,5% (r/r), a w Rotterdamie o 4,1% (r/r). W efekcie holenderskie zrzeszenie pośredników ogłosiło, że w drugim kwartale bieżącego roku przeciętny dom sprzedano za 215 tys. euro.
Lokalni pośrednicy wietrzą więc kolejne tłuste lata. Warto przypomnieć, że przed ostatnim kryzysem ceny nieruchomości w Holandii rosły przez 15 lat. Potem nastąpiła 6-letnia przecena, której efektem od 2008 roku do 2013 roku było obniżenie wartości przeciętnej nieruchomości o 16% nominalnie, a po uwzględnieniu inflacji o 25%.
Taka przecena stała się sygnałem dla kupujących. Skala ożywienia zaskoczyła nawet lokalnych pośredników. Urząd statystyczny opublikował dane, z których wynika, że w drugim kwartale br. sprzedano o 54,1% więcej domów niż w analogicznym okresie przed rokiem. Obroty na rynku sięgnęły poziomów nienotowanych w ciągu ostatnich 5 lat.
W dalszej poprawie na rynku pomóc może niedawna decyzja Europejskiego Banku Centralnego, która spowodowała obniżenie podstawowej stopy procentowej do poziomu 0,05%. Jest to mocny sygnał dla kredytobiorców, którzy skorzystać mogą dziś z tanich kredytów.
W tej beczce miodu jest jednak też łyżka dziegciu. Członek zarządu holenderskiego zrzeszenia pośredników przypomina bowiem, że część obserwowanego dziś ożywienia jest związana z programami wsparcia rynku mieszkaniowego. Chodzi tu o zwolnienia z podatków od darowizn oraz programu wsparcia dla kredytobiorców. Nie wykluczone, że na huraoptymizm jest więc za wcześnie, bo nie wiadomo jak rynek zareagowałby na cięcia w tym zakresie.