Apteka internetowa nie może informować o swoim adresie

Polskie prawo dopuszcza możliwość wysyłkowej sprzedaży leków dostępnych bez recepty (OTC) przez apteki internetowe, ale nie zezwala im na rozpowszechnianie adresu swojej domeny, uznając to za przejaw niedozwolonej reklamy aptek. Jest to sprzeczne z rozwiązaniami przyjętymi w UE, które w promowaniu aptek internetowych widzą możliwość ukrócenia procederu wprowadzania sfałszowanych leków do legalnej dystrybucji.

– Do apteki internetowej trudno trafić inaczej niż za pomocą linków czy wyszukiwarek. Istotą Internetu jest przepływ informacji. Zakaz reklamy rozumiany jako zakaz jakiejkolwiek informacji handlowej, w tym tak podstawowej jak adres domeny internetowej, wyklucza możliwość jakiejkolwiek komunikacji ze społeczeństwem – ocenia Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET. – Apelujemy do posłów o nowelizację Prawa farmaceutycznego i dostosowanie go do przepisów obowiązujących w Unii Europejskiej – dodaje.

Zgodnie z Dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/62/UE z 8 czerwca 2011 r. (dyrektywą „fałszywkową”), promowanie aptek internetowych działających zgodnie z prawem jest jednym z rozwiązań mających na celu zapobieganie wprowadzaniu sfałszowanych leków do legalnego łancucha dystrybucji. Powinno się ono odbywać m.in. poprzez prezentowanie ich adresów na oficjalnych witrynach internetowych prowadzonych przez krajowe organy nadzoru oraz wprowadzenie wspólnego dla wszystkich aptek internetowych logo, które ma ułatwić pacjentom zorientowanie się, że mają do czynienia z placówką działającą zgodnie z prawem. Rozwiązanie to jest zgodne z postulatem zawartym w pkt 25 preambuły dyrektywy „fałszywkowej”, który brzmi: „Ogół ludności powinien uzyskać pomoc przy ustalaniu stron internetowych, które legalnie oferują produkty lecznicze w sprzedaży na odległość”.

– Brak możliwości promowania legalnie działajacych aptek internetowych to oddawanie pola przestępcom, którzy, nie oglądając się na żadne polskie zakazy, będą promować swoją nielegalną działalność, narażając zdrowie i życie pacjentów w Polsce – dodaje Marcin Piskorski.

– Za nielegalny obrót farmaceutykami odpowiadają osoby prywatne lub firmy, które na stronach internetowych, nierzadko zarejestrowanych poza Unią Europejską, sprzedają głównie leki wydawane z przepisu lekarza (na receptę). Bardzo często są to podróbki lub leki sfałszowane. Ich katalog jest zasadniczo zamknięty – leki na potencję, odchudzanie, środki wczesnoporonne czy leki sterydowe stosowane w sporcie jako preparaty anaboliczne. Oferta tych pseudosklepów jest ograniczona do kilku-kilkudziesięciu pozycji i nie ma nic wspólnego z apteką internetową – mówi mgr farm. Grzegorz Głowiak, ekspert rynku aptek internetowych, autor bloga eapteki.info.

 

Wysyłka pod szczególnym nadzorem

Wysyłkowa sprzedaż leków możliwa jest w Polsce od 2008 r. Z uwagi na ich szczególny charakter oraz konieczność zapewnienia pacjentom należytego poziomu ochrony, warunki udostępniania produktów leczniczych w formie wysyłkowej zostały szczegółowo uregulowane w rozporządzeniu ministra zdrowia w sprawie sprzedaży wysyłkowej leków.

– Apteki internetowe mogą być prowadzone wyłącznie przez tradycyjne placówki i sprzedaż w nich jest dokonywana pod nadzorem farmaceuty. Wysyłka produktu leczniczego odbywa się w warunkach zapewniających jego jakość oraz bezpieczeństwo stosowania. Transportowany jest w wydzielonych przestrzeniach zapewniających mu ochronę przed zanieczyszczeniami organicznymi i uszkodzeniami mechanicznymi, w warunkach uniemożliwiajacych dostęp do niego osobom nieupoważnionym oraz zapewniających kontrolę temperatury w czasie transportu – przypomina mec. Marcin Tomasik z kancelarii Tomasik Jaworski. – Oznacza to, że dostarczenie pacjentowi leku zakupionego w legalnie działającej aptece internetowej jest bezpieczne – dodaje.

Apteki internetowe funkcjonują w prawie wszystkich krajach UE, m.in. w Niemczech, Belgii, Holandii, Francji, Grecji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Czechach, na Słowacji i na Węgrzech. W tych krajach, w których sprzedaż internetowa nie funkcjonuje, zostanie ona dopuszczona na początku 2015 r., w związku z dostosowaniem prawodawstwa do wymagań dyrektywy. W 10 krajach (m.in. Czechy, Dania, Estonia, Niemcy, Holandia, Szwecja, Wielka Brytania) poza lekami OTC apteki internetowe sprzedają również leki przepisywane na receptę.

W naszym kraju dozwolona jest wyłącznie wysyłkowa sprzedaż leków dostępnych bez recepty, a apteki internetowe funkcjonują na bazie aptek tradycyjnych, które posiadają odpowiednie zezwolenia i koncesje. W wykazach wojewódzkich inpektoratów farmaceutycznych znajduje się około 220 aptek zgłoszonych jako prowadzące sprzedaż wysyłkową, z czego realnie działa nieco ponad 150.

 

Zakaz reklamy uderza w pacjentów

W przeciwieństwie do roziązań stosowanych w krajach UE, w Polsce legalnie działające apteki internetowe nie mogą wśród osób robiących zakupy w sieci promować adresów internetowych, pod którymi działają, bo zakazuje im tego art. 94a ust. 1 ustawy Prawo farmaceutyczne („Zabroniona jest reklama aptek i punktów aptecznych oraz ich działalności. Nie stanowi reklamy informacja o lokalizacji i godzinach pracy apteki lub punktu aptecznego”).

– Obecna konstrukcja przepisu art. 94a i jego dotychczasowa, rygorystyczna interpretacja przez organy nadzoru sprawiają, że rozpowszechnianie adresu domeny apteki internetowej może być uznane za niedozwoloną reklamę apteki, czego konsekwencją może być kara za naruszenie zakazu reklamy w kwocie do 50 tysięcy złotych – mówi mec. Marcin Tomasik. – Zakrawa to na paradoks, gdyż informacja o adresie domeny apteki internetowej jest w istocie odpowiednikiem informacji o adresie tradycyjnej placówki aptecznej – dodaje.

Dla Lidii Kołuckiej-Żuk, ekspertki ds. cyfrowych, tworzenie barier w korzystaniu z nowoczesnych narzędzi komunikacji jest zupełnie niezrozumiałe. – Po 25 latach od pierwszych wolnych wyborów Polska nie tylko uczy się od innych, jak prowadzić działalność gospodarczą, w tym również apteczną, ale stała się liderem w wyznaczaniu nowych trendów. Niewątpliwie jednym z nich jest wykorzystanie nowoczesnych technologii w różnych obszarach życia. To trend, od którego nie ma odwrotu, tak jak nie można zawrócić kijem Wisły. Próba nakładania na Internet sztucznych barier i zakazów, niezgodnych z interesami konsumentów, pokazuje brak zrozumienia dzisiejszego świata i reguł nim rządzących i z góry skazana jest na porażkę. Z drugiej strony, jak mamy budować nowoczesne i bezpieczne cyfrowe społeczeństwo, skoro staramy się odciąć konsumenta od informaji i możliwości swobodnego podejmowania decyzji – tłumaczy Lidia Kołucka-Żuk.