64 konie – tyle zwierząt w 2014 zostało wycofanych z pracy na trasie do Morskiego Oka.

Zwierzęta zostały sprzedane i zastąpione “nowymi” końmi. Fundacja Viva odkryła również, że transport konny funkcjonuje na tej drodze na podstawie zarządzenia starosty, które Naczelny Sąd Administracyjny 13 lat temu w całości uznał za nieważne. Mimo to Starostwo wciąż traktuje dokument jako obowiązujący.

 

Organizację ruchu na drodze powiatowej do Morskiego Oka, na odcinku zamkniętym Palenica Białczańska-Włosienica, określił Starosta Tatrzański w Zarządzeniu z 1999 roku. Zarządzenie to dopuszcza świadczenie usług transportowych na zamkniętym odcinku Palenica Białczańska-Włosienica przez dorożki.

 

– Zgodnie z definicją PWN dorożka to lekki pojazd konny z zadaszeniem nad 2-osobowym siedziskiem dla pasażerów – mówi Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva – Niektóre definicje, jak na przykład ta Słownika Encyklopedycznego Wydawnictwa Europa podają, że dorożka to pojazd dla 4 pasażerów. To by się zgadzało z naszymi wyliczeniami przeciążeń. Konie na tej trasie mogą bezpiecznie ciągnąć właśnie lekką dorożkę z 4 pasażerami i wozakiem – dodaje. Dziś wóz z 12 pasażerami i wozakiem waży ponad 1800 kg, ale konie muszą wynieść na górę również siebie. W praktyce ciągną na górę 3 tony. Ja wynika z badania realnych przeciążeń to o niemal tonę za dużo przy najlżejszym wozie.

 

Tymczasem okazuje się, że zarządzenie starosty jest nieważne. – Jeszcze w 1999 roku zaskarżył je Tatrzański Park Narodowy, który twierdził wówczas, że droga powinna należeć do Parku, a nie do powiatu – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva, która dokument odnalazła na stronie NSA – Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 8 czerwca 2001 roku stwierdził nieważność zaskarżonego dokumentu ze względu na liczne wady prawne. Zaskakujące jest to, e TPN nigdy wyroku nie egzekwował. Być może dlatego, że w międzyczasie zmienił się dyrektor parku? – dodaje.

 

NSA podkreśla w wyroku, że starosta tatrzański stworzył zarządzenie na podstawie przepisu, który nie dotyczy tego zagadnienia. Zarządzenie nie ma też wymaganego przepisami zatwierdzenia przez wojewodę. NSA zwraca też uwagę, że dokument pomija przepisy ustawy z dnia 16 października 1991 roku o ochronie przyrody czyli fakt, że ta droga powiatowa leży na obszarze Tatrzańskiego Parku Narodowego. Art. 50 ust. 3 tej ustawy wymaga uzgodnienia zasad ruchu na trasie komunikacyjnej, przebiegającej przez park narodowy z jego Dyrektorem. NSA po zapoznaniu się z aktami sprawy stwierdza, że uzgodnienia takiego nigdy nie było.

 

NSA zwraca też uwagę na to, że starosta zapomniał o unormowaniu zawartym w art. 14 ust. 10 ustawy o ochronie przyrody, który w brzmieniu obowiązującym w dacie wydania tego zarządzenia przewidywał oddanie z mocy prawa w zarząd Parku nieruchomości (w tym dróg) stanowiących własność Skarbu Państwa. – Dzięki temu uniknęlibyśmy sytuacji, w której starosta decyduje o tym, jakie pojazdy mogą być testowane na tej drodze, a jakie nie i jak mają być traktowane zwierzęta na terenie parku narodowego – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva – Przypomnę, że starosta tatrzański jesienią dopuścił do dwukrotnego test pojazdu hybrydowego, który dwa razy się zepsuł. A to doprowadziło do poważnego przeciążenia zwierząt, które ciągnęły nie tylko wóz i jego pasażerów, ale również bardzo ciężki mechanizm. Tymczasem ten sam starosta nie dopuścił do kolejnych testów elektrycznych pojazdów, które z powodzeniem mogłyby zastąpić konie na tej trasie – przypomina.

 

Wyrok ten został całkowicie zignorowany przez starostę powiatowego i pół roku później urzędniczka starostwa przyjęła unieważnioną organizację ruchu do realizacji. – To kolejny dowód na to, że na Podhalu przepisy polskiego prawa i wyroki sądów najwyraźniej nie obowiązują – mówi Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva – Przez 13 lat ruch na drodze w parku narodowym odbywa się z pominięciem przepisów prawa. Zawiadomiliśmy o tym fakcie prokuraturę i wezwaliśmy starostę tatrzańskiego do natychmiastowego zatrzymania ruchu na tej drodze. Domagamy się przestrzegania przepisów, bo to może pomóc koniom – dodaje. Za niedopełnienie obowiązków i przekroczenie kompetencji staroście tatrzańskiemu może grozić kara pozbawienia wolności do lat 3.

 

Jak nieważny dokument może pomóc koniom z Morskiego Oka? Tego organizacje ochrony zwierząt nie zdradzają. Podkreślają jednak, że transport konny do Morskiego Oka musi się zakończyć ze względu na niesłychanie szybką eksploatację zwierząt. Konie wycofane w tej trasy w 2014 roku pracowały na niej średnio około 20 miesięcy. Rok wcześniej było to 28 miesięcy. Wynika z tego, że warunki pracy koni ewidentnie się pogorszyły. Pomimo zmniejszenia obciążenia wozu o 2 osoby. – Jest to dowód na to, że dwie osoby mniej to żadna ulga dla zwierząt – tłumaczy Anna Plaszczyk – Z naszych wyliczeń wynika, że z wozu trzeba zdjąć jeszcze niecałą tonę, czyli jakieś 11 osób, by konie nie pracowały w przeciążeniu. Tymczasem wozacy, chcąc wyrównać stratę finansową, związaną z utratą dwóch osób na wozie, jeżdżą szybciej. Dlaczego? Żeby zrobić więcej kursów. Każdego dnia mamy sygnały od oburzonych turystów, że spocone konie kłusują pod górę. Nic dziwnego, że konie tego nie wytrzymują – podkreśla.

 

Stanowisko w sprawie dobrostanu zwierząt zajęło również Polskie Towarzystwo Etyczne, którego naukowcy przeliczyli, wraz z naukowcami z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie wyniki badań realnych przeciążeń, którymi posługuje się Fundacja Viva. Wystawiono im pozytywną opinię, jednocześnie nie rekomendując opinii wykonanej przez dr R.Kolstrunga z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. Podobne stanowisko zajął profesor Andrzej Elżanowski, najbardziej znany polski zoolog, członek Polskiej Akademii Nauk i przewodniczący Sekcji Dobrostanu Zwierząt Polskiego Towarzystwa Etycznego.

 

Profesor Andrzej Elżanowski w swojej analizie ekspertyzy dr R. Kolstrunga zwraca uwagę na brak w niej naukowych dowodów z literatury polskiej czy światowej na poparcie tezy, że praca koni na poziomie 150% normy jest dopuszczalna “z hipologicznego punktu widzenia”. – Doktor Kolstrung w poprzedniej ekspertyzie z powodu przeciążeń nakazał zdjąć 2 osoby z wozu – mówi Cezary Wyszyński – Dziś, kiedy wiemy, że wozy są cięższe nawet o 200 kg a nachylenie terenu jest większe od zakładanego, doktor nie widzi przeciążeń i twierdzi, że praca koni ponad siły jest “dopuszczalna” – dodaje.