Wypowiedź: Marek Dmytryk, zastępca dyrektora Biura Ubezpieczeń Detalicznych Gothaer TU S.A.
Aż 40 proc. ofiar w wypadkach to piesi. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że tylko w zeszłym roku miało miejsce 8461 incydentów z udziałem pieszych, w których zginęło 868 osób, a 7974 odniosło obrażenia ciała. W co piątym przypadku zginął człowiek. Najwięcej wypadków ma miejsce właśnie w okresie jesienno-zimowym. Z danych KGP wynika, że najniebezpieczniej jest w godzinach 16.00-23.00.
Pieszy jest narażony na znacznie większe niebezpieczeństwo, niż kierujący, ponieważ nie chronią go poduszki powietrzne, czy karoseria samochodu. Warto jednak zauważyć, że do wypadków dochodzi równie często z powodu nieodpowiedniego zachowania na drodze przez samych pieszych – w 2016 roku spowodowali oni 2449 wypadków. Jednocześnie okazuje się, że ofiarami w większości incydentów byli właśnie piesi . – Wszyscy uczestnicy ruchu drogowego powinni zachowywać szczególną ostrożność i przestrzegać zasad bezpieczeństwa. Warto również zadbać o odpowiednie ubezpieczenie, gdy dojdzie już do nieszczęśliwego zdarzenia będziemy wówczas chronieni od jego skutków – niezależnie od tego, kto zawinił na drodze. Odpowiednie ubezpieczenie w życiu prywatnym czy ubezpieczenie następstw nieszczęśliwych wypadków ograniczy negatywne, skutki takiej sytuacji – zwraca uwagę Marek Dmytryk, Zastępca Dyrektora Biura Ubezpieczeń Detalicznych.
W miesiącach jesienno-zimowych na polskich drogach robi się szczególnie niebezpiecznie. Jak podaje Komenda Główna Policji, nasilenie zagrożenia następuje w godzinach 16.00-23.00, kiedy ruch nadal jest duży, a jednocześnie pogarszają się warunki oraz widoczność. Wprawdzie najczęściej do wypadków dochodzi w obszarze zabudowanym, ale skutki zdarzeń mających miejsce poza miastami są tragiczniejsze – prawie w co trzecim wypadku ginie człowiek, zaś w obszarze zabudowanym w co trzynastym. Ponadto, poza obszarem zabudowanym drogi nie są oświetlone, dlatego też piesi są mniej widoczni. – Osoby poruszające się po drodze powinny posiadać co najmniej jeden element odblaskowy. W nocy, przy złej pogodzie, pieszy ubrany w jasny strój jest widoczny przez kierowcę dopiero z odległości 50 metrów. Jeżeli jednak ma na sobie elementy odblaskowe, widoczny jest już z odległości większej niż 150 metrów. Pamiętajmy, że im większa prędkość, tym dłuższa droga hamowania, a kierowca musi mieć czas na reakcję. Przykładowo samochód, który porusza się z prędkością 50 km/h, by wyhamować potrzebuje około 30 metrów, a przy prędkości 100 km/h jest to już 80 metrów. Odblaski powinniśmy umieszczać z przodu i z tyłu ubrania w taki sposób aby obejmowały obszar działania świateł samochodowych – podkreśla Marek Dmytryk z Gothaer.
Zgodnie z przepisami Kodeksu Cywilnego to posiadacz pojazdu odpowiada za szkodę wyrządzoną pieszemu – na zasadzie ryzyka. To oznacza, że kierowca będzie w większości wypadków odpowiedzialny za zdarzenie. Ponadto, pokrzywdzony pieszy nie ma obowiązku udowadniania winy kierującego pojazdem, a przedstawienie dowodu niewinności spoczywa właśnie na kierowcy. Kierujący może się uwolnić od odpowiedzialności jedynie jeżeli wykaże, że zostało ono wywołane na skutek działania siły wyższej, z wyłącznej winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie ponosi odpowiedzialności. Niestety, bywa tak, że mimo zachowania ostrożności nie udało się uniknąć nieszczęśliwego wypadku. W takiej sytuacji pieszy może ubiegać się o świadczenie z ubezpieczenia OC posiadacza pojazdu. Jeżeli jednak sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia to świadczenie może zostać zostanie wypłacone przez UFG (Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny). A co w sytuacji, gdy do wypadku doszło z winy pieszego? – OC komunikacyjne jest ubezpieczeniem obowiązkowym, dlatego kierowca, który spowoduje wypadek ma pokrycie ubezpieczeniowe za skutki spowodowania zdarzenia i jego zobowiązania przejmuje zakład ubezpieczeń. Jeżeli jednak to pieszy doprowadził do nieszczęśliwego zdarzenia, powinien posiadać polisę OC w życiu prywatnym, z której zakład ubezpieczeń pokryje ewentualne odszkodowanie. Pamiętajmy, że nawet jeżeli niewinny kierowca deklaruje, że usunie szkodę (np. kosztowną naprawę samochodu) z własnego ubezpieczenia AC, to jego ubezpieczyciel może się do nas zgłosić z tzw. regresem, czyli żądaniem zwrotu poniesionych kosztów – wyjaśnia Marek Dmytryk.