Wypowiedź: Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa i rozwoju wsi
Konsumenci są bezpieczni, polskie mięso nie jest zagrożone bakteriologicznie – tak można podsumować środową konferencję prasową ministra rolnictwa, głównego lekarza weterynarii oraz przedstawicieli producentów mięsa wołowego. O tym jakie działania podjęło Ministerstwo Rolnictwa w zakresie zaleceń Unii Europejskiej, o zaostrzeniu ustawy weterynaryjnej oraz środowym proteście rolników na ulicach Warszawy, rozmawiamy z ministrem rolnictwa i rozwoju wsi, Janem Krzysztofem Ardanowskim.
Konferencja jest pokłosiem skandalu, jaki wybuchł na początku lutego. Nagłośniono wtedy sprawę obrotu chorym i martwym bydłem – mięso z rzeźni, która dokonywała nielegalnego uboju krów trafiło do czternastu europejskich krajów, w tym Polski. Unia Europejska wydała szereg dyrektyw i zaleceń, które miały na celu nie dopuszczenie do powtórzenia się takiej sytuacji w przyszłości:
– „Ministerstwo Rolnictwa podejmie działania, które wynikają z zaleceń inspektorów Unii Europejskiej. Zalecenia zostały podzielone na działania szybkie, realizowane do końca marca. Mówimy tutaj o poprawieniu dokumentacji związanej z ubojem i rozbiorem mięsa, czyli badania przed i poubojowe, muszą być odnotowane w specjalnych dziennikach. Chcemy, żeby te dzienniki były dostępne, także w wersji elektronicznej, żeby kody kreskowe na kolczykach były odczytywane przez czytnik, a nie tylko wpisywane ręcznie przez lekarza weterynarii. Zaostrzymy również kary za nie stosowanie zwrotu kolczyka i paszportu w odpowiednim terminie. To wszystko są przepisy unijne, które muszą być realizowane. Skontrolowaliśmy ubojnie i dopatrzyliśmy się uchybień, głównie natury administracyjnej, ale nie powodują one popsucia żywności. To jest o tyle ważne, że żywność może być dalej wprowadzana na rynek. Są wciąż karani lekarze weterynarii, którzy dopuszczali się niedbalstwa, są wyciągane konsekwencje przez powiatowych lekarzy weterynarii. Kontrolujemy również partie mięsa w zakresie porażenia bakteriologicznego – ponad 400 partii zostało zbadanych pod kątem salmonelli i listerii, czyli tyle, ile Unia Europejska nakazuje Polsce kontrolować co jakiś czas. Każdy kraj ma określony poziom ryzyka i inne procent mięsa do skontrolowania. W żadnej partii nie znaleźliśmy śladu bakterii, czyli mogę mieć przekonanie, że mięso, które wychodzi z ubojni, jest mięsem bezpiecznym, ono konsumentom nie szkodzi. Jednakże, tu jurysdykcja Ministerstwa się kończy. Na dalszych etapach prywatny właściciel ponosi za tą żywność odpowiedzialność, miesza je czy przygotowuje do sprzedaży, również sklepy są odpowiedzialne za prawidłowe przechowywanie produktów. Państwo za to, co się z tą żywnością dzieje po wyjściu z ubojni, nie odpowiada. Oczywiście, Sanepid kontroluje ten proces, podobnie jak inne instytucje, które nie podlegają Ministerstwu Rolnictwa. Reasumując, wszelkie działania o których poinformowaliśmy komisarzy unijnych, zostały podjęte i są realizowane.” – dla Newsrm.tv tłumaczy minister rolnictwa, Jan Ardanowski.
Okazuje się, że Ministerstwo pracuje nad ustawą, która wzmocni kompetencje głównego lekarza weterynarii. Projekt zostanie przedstawiony przed Komisją Europejską 18 marca:
– „Obecnie prowadzimy także działania nad ustawą weterynaryjną. Ustawa jest już napisana, w tej chwili liczymy, ile potrzeba dodatkowych etatów dla inspekcji weterynaryjnej, żeby nadzór nad ubojem mieli nie lekarze z wyznaczenia, tylko lekarze inspekcyjni. Każdy lekarz powiatowy ma udzielić informacji, ile potrzebuje dodatkowych etatów i uzasadnić to. Pytaniem jest również, ilu lekarzy prywatnej praktyki zdecyduje się pracować w Inspekcji – te wyliczenia jeszcze trwają, ale jestem dobrej myśli. Myślę, że w kwietniu powinno to trafić do Rady Ministrów i do Sejmu.” – dodaje minister.
Zapytany o środowy protest rolników z organizacji AGROunia, nasz rozmówca nie zostawia suchej nitki na strajkujących:
– „Ja tego dzisiejszego protestu nie rozumiem, nie chcę się krytycznie o nim wypowiadać, ale tu nie chodzi o rozwiązywanie problemów rolniczych, raczej o zaszkodzenie rolnikom. Tego typu działania wywołują duże niezadowolenie społeczeństwa, ludzie nie rozumieją o co rolnikom chodzi. A przecież rolnictwo uzyskuje wsparcie w postaci systemu emerytalno-rentowego, w postaci różnej pomocy klęskowej – nie od rządu, ale właśnie od społeczeństwa, z podatków, które płaci. Rolnicy chcą również, żeby konsumenci kupowali polskie produkty – dlaczego więc próbują ich obrazić i zdenerwować? Przecież ci konsumenci się od nas odwrócą. Są to nierozsądne działania, pozbawione jakiegokolwiek konstruktywnego charakteru, jak to określił minister spraw wewnętrznych, jest to rodzaj chuliganerii, a nie rozwiązywania problemów. W międzyczasie inne organizacje delegowały najlepszych ekspertów, którzy spotykają się i rozmawiają o tym, co konkretnie można zrobić, żeby lepiej sprzedawać żywność, żeby więcej eksportować i żeby systemu nadzoru był bardziej szczelny. Działania bardzo konstruktywne, trudne. Ktoś chce rozwiązywania problemów, a ktoś inny woli potupać, pochodzić, zwrócić na siebie uwagę mediów.” – wypowiada się minister Ardanowski.