Na koniec grudnia ubiegłego roku środki powierzone w zarządzanie działającym w Polsce towarzystwom funduszy inwestycyjnych osiągnęły poziom 209 mld zł. Jak podał portal analizyonline.pl w całym 2014 roku saldo wpłat i wypłat do TFI wyniosło +12,1 mld zł. Utrzymujące się na niskim poziomie stopy procentowe i niemrawa giełda pozwalają według ekspertów spodziewać się, że również w tym roku coraz większą część naszych oszczędności będziemy przeznaczać na inwestycje w TFI. Zdradzamy kilka sposobów na to, jak z tych inwestycji wycisnąć jeszcze więcej.
Podstawową motywacją do inwestowania w fundusze jest chęć osiągnięcia większego zysku, niż na lokacie w banku – pokazuje badanie Deutsche Bank przeprowadzone pod koniec 2014 roku. Taką odpowiedź wskazało więcej niż połowa badanych zapytanych o to, z jakiego powodu byliby zainteresowani inwestycją w TFI (53 proc.). Zysk z inwestycji w fundusz to przede wszystkim kwestia wyniku, jaki on wypracuje. Pojedynczy inwestor indywidualny ma na to ograniczony wpływ. Efekty aktywności towarzystw zależą od wielu czynników – od talentów i wiedzy nimi zarządzających po globalną sytuację makroekonomiczną. Każdy jednak inwestor, nawet początkujący, może przyczynić się do tego, że ze swojej inwestycji wyciągnie więcej. Wystarczy, że umiejętnie uniknie opłat, które wiążą się z powierzeniem swoich pieniędzy funduszowi i będzie czujnie wypatrywał okazji. W walce o nasze oszczędności tak banki, jak i same fundusze sięgają do coraz ciekawszego asortymentu zachęt.
Nie płać, jeśli nie musisz
Nabywając jednostki uczestnictwa w funduszach trzeba być przygotowanym na dwa podstawowe rodzaje opłat – za nabycie jednostek i zarządzanie nimi. Prowizję za nabycie, jak sama nazwa wskazuje, ponosimy kiedy kupujemy jednostki. To, jak wysoki będzie to procent, zależy od rodzaju funduszu. Dla najbardziej obecnie popularnych funduszy rynku pieniężnego jest ona obecnie bliska zeru. Jednak decydując się na niektóre fundusze akcji, musimy liczyć się z ok 4-5 proc. prowizji. Oznacza to, że na każde 10 tys. zainwestowane w agresywny fundusz, już na wejściu tracimy do 500 zł. Drugiej opłaty trudno jest uniknąć. Pobierana jest najcześciej raz w roku, a jej wysokość zależy od wartości inwestycji. Jest ona też zależna od typu funduszu – im bardziej agresywny, tym jest ona wyższa. Aktualnie, fundusze w Polsce pobierają maksymalnie ok. 4 proc. za zarządzanie powierzonymi im środkami. Dlatego pierwszą zasadą inwestora, który chce maksymalizować swój zysk, jest poszukiwanie takiego funduszu i takiego dystrybutora, gdzie opłata za nabycie jest możliwie jak najniższa, albo w ogóle nie jest pobierana.
Zarabiaj od ręki
Warto też pamiętać, że nawet w miejscach, gdzie opłaty za nabycie są zazwyczaj pobierane, można też dość regularnie zakupić jednostki w promocji i uniknąć tego kosztu lub znacząco go obniżyć. Banki, we współpracy z TFI regularnie organizują promocje, mające na celu zachęcenie Polaków do przeniesienia części oszczędności z nisko oprocentowanych obecnie ROR-ów, kont oszczędnościowych i lokat, do funduszy. Rynek jest tak konkurencyjny, że czasem zmniejszenie opłaty o połowę albo jej zlikwidowanie może już nie wystarczać. Niedawno Deutsche Bank wprowadził cashback za nabycie funduszy za jego pośrednictwem. Jak wyjaśnia Monika Szlosek, Dyrektor Bankowości Detalicznej i Inwestycyjnej w Deutsche Bank, pomysł promocji ze zwrotem części środków zainwestowanych w TFI przyszedł z Włoch i Hiszpanii. – Doświadczenie naszego banku z taką ofertą były bardzo pozytywne na obu tych rynkach. Dlatego, zdecydowaliśmy się zaproponować cashback za nabycie jednostek TFI klientom – mówi Monika Szlosek. Mechanizm promocji jest bardzo prosty – klient kupuje w Deutsche Bank fundusze spośród oferty kilkunastu TFI, a bank wypłaca mu bonus w postaci 1 proc. zainwestowanego kapitału. Maksymalny zwrot, jaki przewidział bank, to nawet 20 tys. zł (przy wpłacie 2 mln zł), ale na bonus można liczyć już przy wpłacie 5 tys. zł.
Dwa w jednym
Innym sposobem na zwiększenie zysku z funduszu, już w momencie jego nabycia, jest skorzystanie z oferty wiązanej – czyli z funduszu z lokatą. To rozwiązanie szczególnie atrakcyjne dla klientów, którzy z funduszami nie czują się jeszcze pewnie i szukają rozwiązania z gwarantowanym zyskiem. Lokata z funduszem to produkt łączony – część wpłacanych pieniędzy trafia na wysokooprocentowaną lokatę, a reszta jest inwestowana w wybrane fundusze. W zależności od oferty, różny będzie stosunek pieniędzy wędrujących na lokatę, do tych przekazywanych do TFI. Najczęściej im większą część pieniędzy zdecydujemy się przeznaczyć na inwestycje, tym większy procent uzyskamy na kwocie pozostającej na lokacie. Najlepsze oferty to nawet 8 proc. rocznie dla lokaty na 3 miesiące. To ewenement, jako że, jak podaje porównywarka finansowa Comperia.pl, najlepsze oferty standardowych lokat o takiej długości nie przekraczają dziś 4,5 proc. Dodatkowo, w ramach promocji można zazwyczaj liczyć na obniżoną prowizję od zakupu jednostek funduszy, a nawet na jej całkowite zniesienie.
Im dłużej tym lepiej
Zarówno TFI, jak i banki liczą na klientów, którzy zainteresowani są długim horyzontem inwestycyjnym. Im dłuższa deklarowana relacja z towarzystwem, tym większe potencjalne zniżki w opłatach dystrybucyjnych. Jeśli zamiast jednorazowego zakupu jednostek, zdecydujemy się na program systematycznego oszczędzania, deklarując wpłatę określnej kwoty przez dłuższy czas, TFI wynagrodzi naszą przyszłą lojalność premią. Opłata dystrybucyjna będzie niższa niż standardowa. To dobra motywacja. Warto też pamiętać, że im dłuższy horyzont inwestycji, tym większa szansa, że na funduszu faktycznie zarobimy. Zanim podpiszemy umowę z TFI na taki długoterminowy program, trzeba też koniecznie sprawdzić, ile będzie nas kosztowało wcześniejsze zakończenie tej relacji. To dlatego, że oprócz opłaty za zarządzanie, czy opłat dystrybucyjnych, klienci towarzystw muszą się również liczyć z opłatą umorzeniową. Na polskim rynku jest ona pobierana zwykle przy takich inwestycjach, gdzie z góry określony jest termin zapadalności, a także w programach regularnego oszczędzania (w „tradycyjnych” funduszach jest rzadkością). Jest to, jak łatwo się domyślić, prowizja pobierana w chwili umorzenia jednostek, czyli wyjścia z inwestycji. Opłata umorzeniowa będzie wskazana w cenniku TFI.