Do korzyści telemedycyny zalicza się przede wszystkim szybkość interwencji, minimalizację dystansu między chorym a pracownikiem ochrony zdrowia czy zwiększenie dostępności opieki specjalistycznej. O takiej formie świadczenia usług medycznych na odległość opowiada Marcie Sułkowskiej dr hab. med. Marcin Grabowski, specjalista kardiologii i elektroterapii z I Katedry Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Ostatnio dużo mówi się o telemedycynie, zwłaszcza w obszarze kardiologii. Na czym polega ta forma świadczenia usług medycznych i opieki zdrowotnej?
Telemedycyna to świadczenie usług medycznych na odległość, bez bezpośredniego kontaktu lekarza z pacjentem. Ta forma funkcjonuje w obszarze diagnostyki, rozpoznania i leczenia. Może polegać na monitorowaniu rytmu serca i rozpoznawaniu zaburzeń rytmu, ale można dzięki niej monitorować także pracę wszczepionego pacjentowi urządzenia. W drugim przypadku badamy sposób działania urządzenia. Rejestrator bada parametry kliniczne pacjenta i wysyła informacje na temat jego stanu do centrum monitoringowego.
Definicja telemedycyny jest bardzo szeroka. Najogólniej – jest to świadczenie usług medycznych przez lekarza, ale także pielęgniarkę, rehabilitanta czy – szerzej – pracownika ochrony zdrowia, na odległość.
Jakie korzyści zapewnia pacjentowi telemedycyna?
Po pierwsze, szybkość interwencji. Czasem pacjent nawet nie jest świadomy, że za pomocą telemedycyny wykrywamy jakieś nieprawidłowości i możemy natychmiast rozpoznać objawy i szybko powiadomić go o krytycznych sytuacjach. Po drugie, minimalizacja dystansu: pacjent jest gdzie indziej, ale my, lekarze, mamy z nim pośredni kontakt. Kolejną zaletą telemedycyny jest zwiększenie dostępności opieki specjalistycznej. Jeden ośrodek może mieć pod opieką bardzo wielu pacjentów – dziesiątki, setki, a nawet tysiące. W tym kontekście telemedycyna daje możliwość leczenia na skalę masową. Wydaje się, że ta forma usług medycznych i opieki zdrowotnej mogłaby być także bardziej efektywna kosztowo niż tradycyjne procedury stosowane w podobnym zakresie. Ten model pozwala na minimalizację pewnych kosztów pomimo, że wyjściowo wydaje się drogi. Wymaga bowiem uruchomienia konkretnych procedur i schematów działania, takich jak stworzenie centrów telemonitoringu, zatrudnienie pracowników. Ostatecznie jednak podejmujemy szybszą interwencję – zapobiegamy hospitalizacji z powodu niewydolności serca, bo wcześniej stwierdzimy jej objawy. To oszczędność pieniędzy w systemie. W ogóle wydaje się, że system opieki zdrowotnej oparty na telemonitoringu może być bardziej efektywny – przy mniejszych kosztach funkcjonowania danego centrum monitorowania czy centrum opieki zdrowotnej, możemy zapewnić opiekę większej liczbie pacjentów. Istnieją także dane potwierdzające tezę, że w niektórych jednostkach chorobowych,u pacjentów z wszczepionymi urządzeniami, telemedycyna przynosi korzyść zdrowotną. Ta forma oznacza dłuższe życie pacjentów, wcześniejsze wykrywanie ewentualnych nieprawidłowości, takich jak arytmia w tym migotanie przedsionków. Umożliwia lekarzom wczesne podjęcie działań prewencyjnych, co pozwala na większa skalę chronić życie i zdrowie pacjentów.
„Deklaracja Bałtycka”, którą podpisał ostatnio Minister Zdrowia prof. M. Zembala, to dokument identyfikujący główne bariery w rozwoju telemedycyny w Polsce. Na czym polegają te bariery i czy wiadomo, jak je pokonać?
Na szczęście bariery dla funkcjonowania telemedycyny w Polsce są sukcesywnie przełamywane. Dzieje się tak m.in. dzięki inicjatywom, takim jak „Deklaracja Bałtycka” czy kontakty z Ministrem Zdrowia, który ma władzę ustawodawczą. Do głównych ograniczeń należą: brak dostosowania norm prawnych do możliwości wykonywania usługi medycznej zdalnie. Dziś, zgodnie z ustawą o zawodzie lekarza, zgodnie z polskim prawodawstwem, nie można leczyć pacjenta, jeśli nie ma się z nim bezpośredniego kontaktu. Można udzielać zdalnie porad prozdrowotnych – przez telefon czy przy użyciu innych mediów, ale żeby rozpoznać u pacjenta chorobę i móc go leczyć, konieczny jest bezpośredni kontakt. Potrzebny jest więc wpis w ustawie o takiej możliwości technicznej. Może to być uregulowane stosownym projektem rozporządzenia, więc jako środowisko mamy nadzieję, że wkrótce ta bariera zostanie pokonana. Drugim problemem jest brak finansowania. Nawet, jeśli dysponujemy dziś technologią, która jest zarejestrowana w odpowiednich urzędach rejestracyjnych, to usługa telemedycyny nie jest opłacana ani refundowana przez płatnika. Dziś sytuacja wygląda tak, że telemedycyna nie tylko nie przynosi zysków ośrodkom telemonitorującym, ale wręcz przysparza im strat. Ośrodki, które zajmują się telemedycyną, świadczą te usługi, ponieważ ich zespół jest przekonany o konieczności ich świadczenia dla dobra pacjentów. Wtedy usługi – wydawanie telenadajników, obsługa personelu zatrudnionego do monitorowania pacjentów – świadczone są na koszt ośrodka. Zmiana finansowania jest więc ogromnym wyzwaniem. Są pierwsze optymistyczne sygnały, np. fakt, że usługi telekonsultacji kardiologicznej i geriatrycznej są wpisane do usług płatnych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. To pierwsza „jaskółka”. Barierą są także koszty. Długofalowo telemedycyna jest efektywna i się opłaca, ale koszt uruchomienia centrum, zakupu różnego rodzaju nadajników, są ograniczeniem szybkiego wdrażania nowych technologii.
Jakie są plany, by pokonywać kolejne bariery w tym względzie?
Do podjętych już działań należy wspomniana Deklaracja Bałtycka. Przedstawiciele środowiska specjalistów w dziedzinie telemedycyny spotykają się także z reprezentantami Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT), przedstawicielami NFZ, władz. Wielką aktywnością wykazuje się Polskie Towarzystwo Kardiologiczne, którego członkowie spotykają się z reprezentantami Sejmowej Komisji Zdrowia. Środowisko kardiologiczne stara się lobbować –w pozytywnym znaczeniu tego słowa – na rzecz telemedycyny. Co ważne, na co dzień wielu z nas po prostu robi swoje – wbrew systemowi, wbrew zdrowemu rozsądkowi – bez względu na to, czy procedury są refundowane. Wbrew swojemu bezpieczeństwu, ale zgodnie z bezpieczeństwem pacjenta. Monitorujemy 3 tys. pacjentów z całej Polski – telemedycyna „dzieje się” na co dzień. Prowadzimy też projekty naukowe poświęcone badaniom z zakresu telemedycyny i telekardiologii, żeby jak najpełniej rozwijać tę gałąź medycyny i móc oferować jej korzyści jak największej liczbie pacjentów.
Panie Docencie, serdecznie dziękuję za rozmowę.