Sezon na sharingowe e-hulajnogi powoli dobiega końca. Pandemia nie przeszkodziła, a wręcz umocniła dynamiczny rozwój mikromobilności w Polsce. Popyt na takie usługi stale rośnie i jesteśmy świadkami dużych zmian w tworzeniu się nowoczesnej infrastruktury miejskiego transportu. Badania opinii „UTO-entuzjaści” pokazują, że Polacy są entuzjastycznie nastawieni do UTO, od którego już nie ma odwrotu. Za tym wszystkim musi iść odpowiednia legislacja, której branża w tym roku nie doczekała się.
Elektryczne hulajnogi sharingowe w krajobrazy polskich miast zaczęły się wpisać niespełna dwa lata temu budząc wiele kontrowersji. Niechlujnie odstawiane blokowały chodniki, piesi obawiali się dotkliwych kolizji, a i bezpieczeństwo jazdy samych niedoświadczonych wówczas użytkowników stało pod znakiem zapytania. Mogło się wydawać, że tak jak szybko hulajnogi się pojawiły, tak samo szybko znikną. Dziś już wiemy, że nic bardziej mylnego, a dane z różnych raportów za mijający sezon tylko to potwierdzają.
UTO
To, co jeszcze jakiś czas temu było nieśmiałą wizją miast przyszłości, teraz staje się codziennością. Urządzenia transportu osobistego (UTO), do których oprócz hulajnóg zaliczają się też m.in. monocykle, deskorolki, segwaye, stają się niezwykle popularne. Jak pokazuje badanie „UTO-entuzjaści” przeprowadzone w czerwcu tego roku przez Stowarzyszenie Mobilne Miasto, aż w 75% wśród badanych Polaków budzą pozytywne odczucia. W przestrzeni miejskiej często potrzebujemy szybko się przemieścić pomiędzy np. przystankami komunikacji miejskiej a miejscem pracy czy też zamieszkania i UTO doskonale to ułatwia. 83% respondentów uważa, że w takich sytuacjach z powodzeniem mogą zastąpić samochód.
Dynamika wzrostu popularności urządzeń transportu osobistego jest bardzo wysoka i z pewnością nie jest to kwestia mody. Nie jest zatem niespodzianką, że w opinii 72% Polaków takie pojazdy będą realnie pomagały w rozładowaniu korków ulicznych, a prawie co drugi badany uważa, że UTO mają potencjał, by odegrać w przyszłości rolę masowego środka komunikacji w miastach.
Na początku kariery UTO w Polsce pojawiało się wiele informacji przekonujących, że korzystanie szczególnie z elektrycznych hulajnóg wiąże się z dużym ryzykiem. Tegoroczny raport „Safe Micromobility” opracowany przez Międzynarodowego Forum Transportu (ITF/OECD) dowodzi jednak, że są one równie bezpieczne jak rowery. Takiego zdania jest aż 89% polskich respondentów.
Miejskie e-hulajnogi współdzielone
Znaczącą częścią UTO są miejskie, elektryczne hulajnogi działające w modelu sharingowym. Już chyba nikt nie ma wątpliwości, że nic nie powtrzyma wysokiej dynamiki rozwoju tego typu środka transportu w miastach i to nie tylko tych dużych. Jak pokazuje raport przygotowany pod koniec października 2020 roku przez Mobilne Miasto przy współpracy ze SmartRide.pl, e-hulajnogi pod względem liczby oferowanych pojazdów niemalże zrównały się ze współdzielonymi rowerami – podaż na nie wynosi ok. 19 tys., co stanowiło 95 proc. aktualnej podaży współdzielonych rowerów. Tu jednak trzeba pamiętać, że sharingowe rowery są w miastach od dekady, a hulajnogi niecałe dwa lata. Od lipca do października, czyli tylko w trzy miesiące liczba e-hulajnóg wzrosła o ok. 4,6 tys., czyli niemalże o jedną trzecią. W analogicznym okresie zwiększyła się również liczba miast w których można wypożyczyć hulajnogi i z 35 wzrosła do 39. Coraz częściej pojawiają się także w średnich i małych miejscowościach oraz sezonowo w turystycznych lokalizacjach. Z pewnością trend ten będzie się rozwijał.
Warszawa liderem
Prym na mapie sharingowych e-hulajnóg niezmiennie wiedzie Warszawa, gdzie dostępnych jest ponad 8.2 tys. takich pojazdów, co stanowi ponad 40% udziału na polskim rynku. Wśród 12 operatorów jest również firma Dott, która z 3,2 tys. hulajnogami w stolicy przejęła rolę lidera.
Na warszawskim rynku pojawiliśmy się w maju tego roku i zdecydowaliśmy się na to, pomimo szybko rozwijającej się pandemii i pogłębiającej się izolacji społecznej. Mając doświadczenie z rynku francuskiego i włoskiego zauważyliśmy wyraźnie, że ludzie przemieszczają się w obrębie swoich miejsc zamieszkania, dlatego i tu skoncentrowaliśmy się na dzielnicach mieszkalnych. Szybko też okazało się, że ten rodzaj transportu został uznany przez mieszkańców za jeden z najbardziej bezpiecznych i pożądanych w czasie ryzyka zakażenia się koronawirusem – mówi Borys Pawliczak, Generalny Manager Dott.
Legislacja wyraźnie w tyle
Za rosnąca popularnością współdzielonych hulajnóg i innych pojazdów UTO nie nadążyła legislacja. Sezon dobiega końca, a niestety ciągle brak mądrych i przystających do rzeczywistości przepisów regulujących korzystanie z UTO. Już teraz niektóre miasta na własną rękę podejmują działania mogące rozwiązać problem zostawiania elektrycznych „dwukółek” gdziekolwiek i uruchamiają specjalne dla nich parkingi – tak stało się w Krakowie, Lublinie czy Gdańsku. Nieuregulowana jest również kwestia tego, czy można poruszać się po ścieżkach rowerowych, czy nie. Minister infrastruktury zapowiada, że odpowiednie regulacje pojawią się w nowym sezonie w 2021 roku, jednak nie do końca wiadomo, czego się po nich możemy spodziewać.
Mądre i adekwatne przepisy dotyczące e-hulajnóg muszą być wprowadzone czym prędzej dla dobra wszystkich miast i ich mieszkańców. Od mikromobilności i jej dynamicznego rozwoju nie ma odwrotu, bo przynosi ona szereg korzyści w kontekście tworzenia nowoczesnej infrastruktury komunikacyjnej. Polacy do transportu współdzielonego bardzo szybko się przekonali i są entuzjastycznie do niego nastawieni ponieważ zwyczajnie jest on niezwykle pragmatyczny i w dodatku ma duży wpływ na poprawę warunków środowiskowych. Nie ma więc wątpliwości, że popyt na takie usługi będzie rósł
i legislatorzy muszą temu dotrzymać kroku. Warto zwrócić uwagę, że już teraz władze Krakowa
i Gdańska na własną rękę wyznaczyły choćby miejsca parkingowe dla hulajnóg, co według mnie jest dobrym wzorem do naśladowania – dodaje Borys Pawliczak.