Polskie kosmetyki: popyt Zachodu, za chwilę powrót na Wschód

W I półroczu 2014 r. eksport preparatów perfumeryjnych, kosmetycznych i toaletowych osiągnął wg danych GUS tonaż 229 tys. ton oraz wartość ponad 1 mld euro (wzrost o 1,1 proc. r/r). Głównymi zagranicznymi rynkami zbytu dla polskich kosmetyków są kraje rozwinięte; eksport do krajów Unii Europejskiej wzrósł o 4,1 proc. r/r. Polscy eksporterzy coraz rzadziej obierają jednak kierunek wschodni: eksport kosmetyków do krajów Europy Środkowo-Wschodniej* spadł o 10,3 proc. r/r.

Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że słabszy eksport polskich kosmetyków do krajów Europy Środkowo-Wschodniej może wynikać z napiętej sytuacji na Ukrainie, to dane GUS mówią co innego: spadki było widać już we wcześniejszym okresie. W miesiącach I-IX 2013 r. spadek liczony w PLN w ujęciu r/r wyniósł 5 proc. To, że skala eksportu na Wschód zaczęła zmniejszać się już wcześniej, potwierdzają obroty klientów AKCENTY. Szacujemy, że w okresie ostatniego roku obroty naszych Klientów z branży kosmetycznej ze Wschodem spadły o około 5-7 proc. Z kolei wzrosty były w tym czasie widoczne np. w obrotach z krajami arabskimi (ok. 4-6 proc.) i azjatyckimi (ok. 12 proc.). Nasi klienci już wcześniej delikatnie wycofywali się z rynków wschodnich – z prostego powodu: na ich produkty ogromny popyt zaczął zgłaszać Zachód. Dlatego wydaje się, że ewentualne problemy na Wschodzie nasze firmy będą rozwiązywać silniejszą obecnością w Europie Zachodniej i na zupełnie nowych rynkach – podkreśla Radosław Jarema, dyrektor zarządzający AKCENTY w Polsce, firmy obsługującej transakcje walutowe eksporterów i importerów. A rynków, na których pojawiają się polskie kosmetyki jest wiele. Marki takie jak Bielenda czy Dr Irena Eris chwalą się np. sukcesami na rynku azjatyckim, m.in. w Korei Południowej i na Tajwanie. Inni producenci handlują np. z Republiką Południowej Afryki, Indonezją czy Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Potencjał polskiego eksportu kosmetyków na odległych rynkach dostrzegło też Ministerstwo Gospodarki, które w ramach programu promocji polskich wyrobów na świecie, chce wesprzeć ekspansję polskiej branży kosmetycznej w Malezji.

Nie każdy odbiorca z kraju egzotycznego będzie chciał rozliczać się w euro, wielu kontrahentów woli rozliczać się w dolarach. Dobra obsługa transakcji walutowych oznacza, że można po bardzo dobrych kursach wymieniać wszystkie waluty i płacić minimalnie opłaty za przelewy. Narzędziem bardzo przydatnym, szczególnie dla firm kosmetycznych, które płacą w innych walutach niż otrzymują płatności, są forwardy. Korzystanie z nich jest darmowe, a zabezpiecza marżę i stabilizuje biznes – mówi Jarema.

Oprócz odwagi polskich firm do podbijania rynków zagranicznych, źródłem skali eksportu polskich kosmetyków jest ich pierwszorzędna jakość. Wiele kosmetyków dzięki doskonałej bazie naukowo-badawczej, również w obszarze farmacji, powstaje od początku do końca w Polsce. Niektóre półprodukty ze względu na ograniczone możliwości ich wytworzenia w kraju muszą być jednak sprowadzane z zagranicy. Przykładem jest hitowy składnik wielu wyrobów kosmetycznych, czyli olej arganowy, wytwarzany z owoców endemicznego gatunku drzewa (arganii żelaznej) występującego tylko w Maroku. Współpraca z dostawcami i odbiorcami, z których każdy jest z innego kraju, wymaga szczególnej dbałości o płynność i bardzo dobrego zarządzania finansami, w tym wymianą walut i płatnościami zagranicznymi – wskazuje Radosław Jarema.

Szef AKCENTY na polskim rynku zwraca także uwagę, że wielu jego Klientów bacznie obserwuje sytuację na Wschodzie. Zachód chłonie polskie kosmetyki, ale eksport do krajów Europy Środkowo-Wschodniej nadal stanowi około 1/5 jego całej jego wartości. Doświadczenia ze starych czasów pokazują, że polskie kosmetyki były cenione w krajach ZSRR, gdzie pokrywały dużą cześć zapotrzebowania na wyroby kosmetyczne. Współcześni producenci kosmetyków mogą z tego na nowo korzystać i promować swoją markę, tym razem już globalnie – mówi Radosław Jarema.

Dane liczone w euro.

* Albania, Białoruś, Mołdawia, Rosja i Ukraina.