Euro pod grecką presją

Przed spotkaniem Eurogrupy, które ostatecznie rozpoczęło się o godz. 16:30, a nie o godz. 15:00 jak planowano, na rynku pojawiało się wiele komentarzy, nieraz sprzecznych. To tylko dowód jak podzielona jest też sama Europa w kwestii podejścia do Grecji. Co ciekawe linia podziału przebiega w oparciu o wysokości kwot, jakie zostały w ostatnich latach wpompowane do Aten.

Tym samym bardziej ugodowy jest chociażby minister finansów Austrii, a bardzo nerwowi i sceptyczni chociażby przedstawiciele Niemiec, ale i też chociażby Hiszpanii (tu widać chociażby interesy polityczne – ustępstwa dla Greków to  woda na młyn dla eurosceptyków z opozycyjnego Podemos, którzy po jesiennych wyborach mogą stać się znaczącą siłą polityczną).

Wydaje się jednak, że strategia Greków zmierzająca do rozbicia siły krajów zgromadzonych wokół Niemiec, może dawać efekty. Zobaczmy, że o wiele bardziej „łagodni” w wypowiedziach są przedstawiciele Komisji Europejskiej, czy szef Eurogrupy.  Ten wspomniał dzisiaj po południu przed wejściem na szczyt, że porozumienie jest możliwe w ciągu kilku godzin.

Kontynuując poprzedni wątek –  Niemcy mimo swojego sceptycyzmu względem Greków, nie chcą wziąć odpowiedzialności za szybki Grexit, do którego co najmniej połowa Europy nie jest jeszcze przygotowana (mimo odważnych zapewnień ze stycznia, a takowe padały przed styczniowymi wyborami w Grecji). Zamieszanie na rynkach finansowych, jakie powstałoby z tego tytułu, mogłoby stać się ciosem w pojawiające się ożywienie europejskiej gospodarki. Wymagałoby też pewnie podjęcia szeregu decyzji o uruchomieniu kolejnych programów ratunkowych…. W tym także „humanitarnego” dla Greków.

Niemniej liczmy się z tym, że porozumienia dzisiaj wieczorem nie będzie. Czy zostanie ono wypracowane w kuluarach przez weekend, aby nie niepokoić rynków finansowych w poniedziałek rano? Tego nigdy nie można wykluczyć.  O tym, aby temat dalej „pchać” mówił dzisiaj rano premier Grecji, wspominając o możliwości zwołania nawet specjalnego szczytu Unii Europejskiej – chociaż „dopiero” na początku przyszłego tygodnia.

Dalsze przeciąganie greckiej liny odbije się na kursie wspólnej waluty. Ta zyskała dzisiaj tylko w relacji do duńskiej korony (tamtejszy bank centralny pokazał „pazur”), kanadyjskiego dolara (fatalne dane nt. sprzedaży detalicznej z Kanady), oraz funta (brytyjska waluta weszła w korektę po rozczarowaniu danymi nt. sprzedaży detalicznej).  Co ciekawe euro było najsłabsze w relacji do franka – lider z ostatnich dni stał się outsiderem. Ale umocnienie franka to też pośrednio wynik greckich obaw.

W przypadku EUR/USD to spadliśmy dzisiaj w okolice 1,1278 (bardzo blisko wsparcia w rejonie 1,1270), aby później szybko powrócić w okolice 1,1360-70 (czyli do punktu wyjścia) po słowach szefa Eurogrupy o możliwym porozumieniu.  Sytuacja techniczna pokazuje, że obie strony są tak naprawdę w zawieszeniu i czekają na impuls. Mocne opory to rejon 1,1422-59, a wsparcia to okolice 1,1270-1,1300. Wyłamanie któregokolwiek z nich da większy impuls do ruchu w nowym tygodniu.