Stabilizacja to w tym roku drugie imię cen mieszkań w Polsce. Średnie stawki od pięciu kwartałów są stabilne i dopiero przełom roku może przynieść jakieś zmiany w tej dziedzinie.
Indeks Cen Transakcyjnych, liczony na podstawie transakcji dokonywanych przez klientów Home Broker i Open Finance w największych polskich miastach, wzrósł we wrześniu o 0,17 proc. Wskaźnik, liczony nieprzerwanie od początku 2008 roku, osiągnął poziom 817,67 pkt, czyli nieznacznie wyższy niż na koniec września ubiegłego roku. Roczną zmianę jego wartości podliczyliśmy bowiem na 2,26 proc. Zakres wahań jego wartości na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy jest zresztą minimalny – od 799,22 pkt na koniec października 2013 r. do 819,88 pkt na koniec czerwca br. Kolejny miesiąc z rzędu musimy więc powtórzyć te same słowa: stabilizacja cen mieszkań trwa.
Wahania cen mieszkań w miastach
Patrząc na poszczególne miasta, w skali roku największe wzrosty odnotowaliśmy w Bydgoszczy ( 9,8 proc.) i Łodzi ( 4,2 proc.), a w Warszawie, Katowicach i Białymstoku wyniosły one od 1,3 do 1,7 proc. Z kolei największe spadki dotknęły Lublin (-3,8 proc.), Gdańsk (-2,8 proc.) i Olsztyn (-2,4 proc.). W samym tylko maju przeciętne ceny najbardziej wzrosły w Bydgoszczy ( 3,4 proc.), Szczecinie (2,3 proc.) oraz Olsztynie, Gdańsku i Krakowie (po 1,1 proc.). Największe spadki wystąpiły w Toruniu (-6,8 proc.), Łodzi (-3,6 proc.) i Lublinie (3 proc.).
Przeciętne ceny metra kwadratowego mieszkania
w największych miastach Polski i ich zmiana w czasie
Miasto |
Mediana |
Zmiana |
Zmiana |
Białystok |
4141 zł |
1,3% |
-0,1% |
Bydgoszcz |
4189 zł |
9,8% |
3,4% |
Gdańsk |
4965 zł |
-2,8% |
1,1% |
Katowice |
3700 zł |
1,5% |
-0,8% |
Kraków |
6129 zł |
0,4% |
1,1% |
Lublin |
4461 zł |
-3,8% |
-3,0% |
Łódź |
3787 zł |
4,2% |
-3,6% |
Olsztyn |
4247 zł |
-2,4% |
1,1% |
Poznań |
5385 zł |
-0,4% |
0,6% |
Szczecin |
4234 zł |
0,1% |
2,3% |
Toruń |
4272 zł |
-1,5% |
-6,8% |
Warszawa |
7305 zł |
1,7% |
-0,8% |
Wrocław |
5514 zł |
-0,8% |
-0,2% |
Źródło: Home Broker i Open Finance;
na podstawie transakcji przeprowadzonych przez klientów firm.
Najwyższe ceny w ujęciu nominalnym niezmiennie są w Warszawie. Przeciętna cena kupowanej w stolicy nieruchomości to obecnie 343,2 tys. zł, a jeden metr kwadratowy kosztuje 7305 zł, podczas gdy w poprzednim notowaniu indeksu było to 7360 zł. W Krakowie za metr mieszkania trzeba zapłacić ponad 6 tys. zł, a w Gdyni, Poznaniu i Wrocławiu między 5 a 5,5 tys. zł. W pozostałych miastach uwzględnianych przy wyliczaniu indeksu, przeciętna cena metra nie przekracza 5 tys. zł. W czterech z 16 z nich, metr kwadratowy mieszkania kosztuje średnio mniej niż 4 tys. zł. Są to: Bielsko Biała, Katowice, Łódź i Zielona Góra.
Komentarz i prognoza
Według nas stabilizacja cen transakcyjnych na rynku mieszkaniowym powinna trwać jeszcze przez kilka miesięcy, ale już na początku do głosu mogą dojść czynniki przemawiające za wzrostem cen. Z jednej strony będzie to zwiększone zainteresowanie klientów mieszkaniami w ostatnim kwartale spowodowane zmianą zasad udzielania kredytów hipotecznych – od początku stycznia by ubiegać się o kredyt trzeba będzie mieć 10-proc. wkład własny, obecnie jest to wartość o połowę mniejsza. Dodatkowo za wzrostem cen przemawiają nowe limity cenowe w programie Mieszkanie dla Młodych, które w niektórych miastach zostały ostatnio podniesione (np. w Warszawie o ponad 7 proc., do 6583,14 zł). Na zainteresowanie rynkiem nieruchomości powinna też wpłynąć październikowa decyzja Rady Polityki Pieniężnej, bo niższe stopy procentowe to z jednej strony większa dostępność kredytów mieszkaniowych, a z drugiej mniej atrakcyjne oprocentowanie bank owych lokat, co przekłada się na przenoszenie przez niektórych inwestorów środków na rynek nieruchomości.
Aczkolwiek warto jednocześnie zwrócić uwagę, że czynniki działające w drugą stronę, czyli ciągnące ceny w dół, też mają swoją siłę i w efekcie wzrost cen raczej będzie miał charakter krótkoterminowy. Mamy tu bowiem coraz większą aktywność deweloperów, która zwiększa podaż oraz nie do końca pewną sytuację gospodarczą. W tym kontekście trudno oczekiwać trwałych wzrostów cen, nawet mimo historycznie najniższych stóp procentowych.