Rok 2014 w branży retail pod znakiem zmian

Spowolnienie gospodarcze, jakie w latach 2009-2013 dotknęło również branżę retail wpłynęło na podejmowanie ostrożnych kroków biznesowych. Sieci w niepewności realizowały zachowawcze strategie, próbując przeczekać bessę i bez entuzjazmu podchodziły do rozwoju i poszerzania swoich ofert. Z analizy Forbis Group wynika, że poza paroma wyjątkami, dopiero w tym roku zaobserwować można prawdziwe ożywienie. Prognozy na przyszły rok również są optymistyczne.

 

Lata recesji dały się we znaki całej branży. Ogólna stagnacja na rynku wywołana kryzysem przełomu lat 2008-09 objawiała się wstrzymaniem nowych inwestycji i asekuracyjną strategią wielu sieci handlowych. Dziś już wiadomo, że to odważne decyzje i ryzyko opłaciło się bardziej. Marki prowadzące dynamiczną ekspansję w czasie recesji, dziś zbierają żniwo.

– Za przykład może posłużyć odzieżowy potentat LPP – sieć regularnie otwierała nowe salony w miejscu ustępujących marek, które w obawie przed stratą uciekały z drogich, prestiżowych lokalizacji. Polski gigant rozwijał portfolio swoich flagowych marek, a nawet uruchamiał nowe – Mohito i Sinsay – mówi Marcin Powierza, dyrektor zarządzający Forbis Group.

Na koniec 2009 r. Grupa LPP dysponowała siecią 841 sklepów o łącznej powierzchni ponad 288 tys. mkw. Obecnie powierzchnia handlowa salonów sieci jest ponaddwukrotnie większa. We wrześniu 2014 r. spółka dysponowała 1453 salonami o łącznej powierzchni 681,2 tys. mkw. Dzięki przyjętej i stale realizowanej strategii rozwoju LPP zyskała status nominalnie najdroższej spółki na warszawskiej giełdzie.

Inna rdzennie polska marka – CCC – również postawiła na dynamiczny rozwój i w ostatnich latach otwierała wciąż nowe lokale. Na polskim rynku marka z Polkowic zdominowała niemieckiego giganta Deichmann, teraz uważnie przygląda się zachodnim sąsiadom i tam upatruje drugiego najważniejszego rynku. Na koniec września 2014 r. w Niemczech działało 15 salonów CCC. Do końca 2015 r. CCC chce mieć ich ponad 50.

Dziś obie marki wciąż zwiększają zyski, z roku na rok umacniając swoją pozycję i rozbudowując sieć. Opozycji stoją z kolei marki, które ograniczyły liczbę lokalizacji, wstrzymały rozwój swoich brandów, a nawet zdecydowały o wyjściu z polskiego rynku. Polskie Monnari oraz brytyjska grupa Ultimate Fashion z markami River Island, Gap, Esprit czy Aldo – wszystkie marki łączy znaczne ograniczenie rozwoju terytorialnego sieci. Rok 2014 pokazał, że kluczem do sukcesu jest podejmowanie odważnych decyzji i systematyczna realizacja jasno określonego celu.

Roszady na listach

W ostatnim czasie ekspansyjne strategie marek padają na podatny grunt. Wyraźnie widać zmiany zachodzące na rynku nieruchomości handlowych, istniejące galerie modernizują się, rozbudowują, profilują pod kątem grup docelowych konsumentów, optymalizują przestrzeń tworząc nowe lokale – w tym roku lifting i rozbudowę powierzchni przeszły już dwa centra handlowe w stolicy – Arkadia i Galeria Mokotów. A nowo powstające?

Wciąż umacnia się trend budowania centrów w mniejszych miastach. Po tych największych, z dużym nasyceniem powierzchni handlowych, przyszedł czas na niewielkie ośrodki, które doskonale adaptują nowe centra handlowe – wyjaśnia Mateusz Laskowski, dyrektor operacyjny Forbis Group.

W pierwszej połowie roku 2014 centra handlowe otwierano głównie w mniejszych miastach, podczas gdy w zeszłym roku większość nowych centrów zlokalizowana była w aglomeracjach (City Center w Poznaniu, Galeria Katowicka, Galeria Bronowice w Krakowie, Europa Centralna w Gliwicach). Największym obiektem handlowym tego roku jest otwarte w marcu Atrium Felicity w Lublinie., a sam Lublin jest największym miastem, w którym w tym roku oddano do użytku nową powierzchnię handlową.

Motorem dynamicznych zmian są również cyklicznie wygasające umowy najmu. One były przyczyną dużych roszad na listach najemców w 2014 r. Firmy, które zawiesiły działania rozwojowe na czas recesji, opuszczały najatrakcyjniejsze lokalizacje ustępując miejsce nowym liderom, korzystającym z nadarzającej się okazji.

Consulting w cenie

Obok wyhamowania inwestycji w rozwój terytorialny sieci handlowych, w poprzednich latach zauważalny był dystans, z jakim decydenci podchodzili do działań okołosprzedażowych. Rezygnowali z działań o charakterze wizerunkowym skupiając się przede wszystkim na wynikach finansowych i utrzymaniu odpowiedniego wzrostu. W tym roku widać dużą zmianę.

W 2014 roku zanotowaliśmy kilkakrotnie większą liczbę zapytań o shop concepty niż w ubiegłym. Wyraźnie widać aktywność rynku w tym zakresie, a firmy, zwłaszcza polskie, po latach działania na własną rękę, metodą prób i błędów, zwracają się w stronę doradztwa specjalistycznego. Na fali tego zjawiska w ciągu 12 miesięcy Forbis Group dwukrotnie zwiększyło zatrudnienie – zaznacza Powierza.

Prognozy

Eksperci przewidują, że obecna dynamika utrzyma się także w przyszłym roku. Odważne działania sieci handlowych to trend, który przybiera na sile.

Głównym wyzwaniem dla branży retail może być jedynie rozwój branży e-commerce. Sklepy internetowe nie stanowią jednak realnego zagrożenia dla działalności sklepów stacjonarnych, a wyzwanie. Działają jak stymulator dla salonów sprzedaży, które chcąc „wyciągnąć” konsumentów sprzed komputera, muszą uatrakcyjniać otoczenie zakupów, co z kolei będzie napędzać rozwój powierzchni handlowych – podsumowuje Laskowski.